niedziela, 12 lutego 2012

Kuala Lumpur postój

11 luty miał być naszym ostatnim dniem w Malezji. Indie na nas czekają i ... muszą jeszcze poczekać. Wczoraj ukradli mi plecaczek z paszportem, kartami bankowymi, aparatem fotograficznym, komórką ...dalej juz nie wymieniam. Przykre, nawet bardzo. Miałam paszport w kieszeni nawet na kajaku, pilnowałam go tak jak Natalii. Sekunda nieuwagi. W eleganckim centrum, w prawie pustej restauracji, 7 m od stojacego na warcie ochraniarza, gdy jadłam z Natalią zupe połozyłam mój plecaczek obok siebie. Ktoś go w sekundzie sciagnal. Ochrona pokazywala nam film z kamery. Bylo widac reke zlodzieja, ale sylwetke zaslonil slup z reklama. To byl zawodowiec, albo nawet zorganizowana grupa. Byla sobota. Poszlysmy do ambasady holenderskiej. Zamknieta do poniedzialku.

Spędziłysmy kilka godzin na policji. Bardzo mili i uprzejmi. Pani policjantka, gdy powiedzialam jej, ze zabrali mi wszystko i pokazalam na puste kieszeni powiedziala: ma pani córkę. 
Tak, to jest najwazniejsze! Jestesmy zdrowe, jestem z moja ukochana coreczka, mamy siebie. Nie damy sie! Ale jest przykro...

Kuala Lumpur nie zachwyciło mnie. Nie lubie wielkich miast. Za dużo tej komercji! A wszyscy wokół zachwycają sie tym miastem. Może to miasto mnie zatrzymało, abym spojrzała na nie innym wzrokiem? Poznała jego mieszkanców, nie tylko wielkomiejski tłum?

Rzeczywiście, życzliwość policji, solidaryzujaca sie z nami obsługa hotelu, pani w liniach lotniczych....zobaczymy jak będzie jutro rano w ambasadzie. Musze miec nowy paszport i ... wize do Indii. Na te chyba poczekamy. To najtrudniejsza sprawa. W paszporcie miałam wbita wizę, nie wimy jaka procedure tutaj zastosuja Hindusi. Wole na razie nie mysleć. Wieczorem, za dopłata udało nam sie zmienic lot z niedzieli na czwartek. Oby tylko wszystko zdążyć załatwic!

12 luty - zamiast Indii nadal Kuala Lumpur. Noc spędziłysmy w innym hostelu, ale po sąsiedzku. Załatwił nam to nasz gospodarz. Teraz wróciłysmy do starego miejsca.  Ale nie bierzemy juz dwójki. Pokoje sa małe, a domotori z pietrowymi łózkami ma okna, szafy i poznać można fajnych  współlokatorów. Dzisiaj spimy w pokoju z Indonezyjka z telewizji z Jakarty. Napisalam juz o niej artykul do kwartalnika. Fanka piłkarzy Liverpoolu. Dzisiaj spotkała się z Ditmarem Hamannem, ma od niego książkę z dedykacją. Ulubionym jej bramkarzem jest oczywiście były bramkarz Liverpoolu Jerzy Dudek. Fajnie pogadałysmy dzisiaj. Przynajmniej nie myślałam o wczorajszym wydarzeniu.

Byłysmy tez dzisiaj na mszy po angielsku w kosciele Baptystów. Było bardzo miło, ciekawa ceremonia, kazanie, zespół muzyczny. Sala jak w teatrze, z balkonem i miękimi siedzeniami kinowymi. Bardzo mile nas powitano, bylysmy jedynymi "turystkami". Ten pobyt u Baptystow dobrze nam zrobil. Zobaczylysmy inne oblicze miasta, duzo młodych, fajnych ludzi. Milo i bezpiecznie. Przyjaznie.

Jest 17.00, pada deszcz. Wczoraj tez padało wieczorem. Nam to nie przeszkadza, odswiezy sie trochę. Cały czas jest tutaj powyzej 30 stopni. W pomieszczeniach wszędzie klimatyzacja. Siedzimy w hotelu na kanapach, ogladamy filmy na HBO. Jutro o 8.00 chcemy byc w ambasadzie. Natalia sprawdza jak tam szybko dotrzec. Ostatnio szłysmy pieszo. Daleko....Trzymajcie za mnie kciuki!

P.S. Na szczęście Natalia ma aparat fotograficzny więc będą relacje zdjęciowe. Wczoraj nie robiłysmy zdjęć. Bez tego zapamietamy go doładnie.

3 komentarze:

  1. Trzymajcie się! Na pewno uda się Wam wszystkie formalności załatwić w ambasadzie. Złodzieje są na całym świecie i trzeba się do tego przyzwyczaić. U nas od jutra podobno miną wielkie mrozy. Buzka!
    Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Co załatwiłyście w ambasadzie? Jak Was znam to dalszy nocleg w ambasadzie z przyjęciem. Dobrze myślę? Kafel

    OdpowiedzUsuń
  3. macie siebie. to najważniejsze. paszport jest, wiza jest - Indie czekają. i dementuję pogłoski o tym chorowaniu. Byłam dwa razy, bez ważnych szczepień na źółtaczkę, nigdy nic mi nie było. po prostu unikajcie miejsc odstraszających. wiele wrażeń Was czeka....

    OdpowiedzUsuń