wtorek, 31 stycznia 2012

Luang Prabang

31 stycznia. Jestesmy nadal w Luang Prabang. Zbieramy sily na dalsza podroz. Czujemy sie jak na letnich wakacjach. W miasteczku sporo turystow, krotkie spodenki, klapki. Nikt sie nie spieszy.
Dzisiaj zwiedzalysmy kolejne dzielnice. Doszlysmy do przystani nad Mekkongiem dokad przed kilku dniami przyplynela nasza lodz. Trafilysmy do biura podrozy wspolpracujacego z Holandia. Na stole albumy z Delft, przewodniki, plakaty. Operator biura byl zachwycony nasza wizyta. Ok, wrocimy tutaj zarezrwowac bilety na autobus na dalsza trase.
Idziemy na stare miasto gdzie noca odbywa sie targ. Chcemy zobaczyc jak wyglada to miejsce za dnia. Zupelnie nie do poznania, normalna ulica. Wieczorem zamykana dla ruchu zamienia sie w kolorowy jarmark. Na jednej z bocznych uliczek od zmierzchu czynne sa stragany z zywnoscia.  Kazdy ze straganow to taki szwedzki stol. Dostajesz talerz i nakladasz sobie co chcesz. Podajesz pani, a ona podgrzewa to wszystko na woku. Za jedyne 1 euro!
Wczoraj spotkalysmy tam sympatycznego Francuza mieszkajacego w Chinach. Uczy w Guanzou  francuskiego. Dzisiaj przed naszym hotelem zagadal nas Wietnamczyk z Francji, szukal drogi nad rzeke. Nasz hotel jest polozony tuz nad skarpa, ale nie mozna dojsc do wody, trzeba troche obejsc. Francuski Wietnamczyk o imieniu David na pozegnanie powiedzial nam: "dziekuje"! Hm... musimy uwazac jak rozmawiamy na ulicy po polsku, zeby czegos glupiego nie palnac.
Jest juz wieczor, obok naszego hotelu jest prywatna szkola jezykowa. Wlasnie skonczyli kurs angielskiego i sie zegnaja, halasuja, ale juz w swoim jezyku. Tutaj nie ma szyb w oknach, sa tylko siatki przeciw dranskim komarom. Wszystko slychac. Dobrze, ze nie mieszkamy w centrum, pewnie bez zatyczek na uszy nie da sie spac.
Jutro planujemy wczesnie wstac, aby o 5.30 zobaczyc poranna procesje mnichow. Wychodza na glowna ulice, a laotanczycy przynosza im dary. Trwa to tylko godzine. Nie mozemy zaspac!
Nie mozna robic zdjec. Musimy uszanowac tutejsze zwyczaje. Do jutra!

2 komentarze:

  1. Sliczne klejnociki nam przynosicie Zosiu i Natalko.
    Słowne i obrazkowe. Czekam na dalsze, jak kania dzdzu, bo u nas zimno, głupi politycy, w dodatku -sesja i studenci upierdliwi. Pa. Andrzej

    OdpowiedzUsuń
  2. Diewczynki a zdjęcia gdzie? Ani tu, ani na pikaso. Przyślijcie trochę ciepła, bo u nas rury pękają od mrozu.

    OdpowiedzUsuń